piątek, 21 listopada 2014

ICE STRIPE - unikalny osobisty identyfikator

Startujecie w imprezach biegowych, w których uczestniczą tysiące innych biegaczy? Czy kiedykolwiek myśleliście o waszym zdrowiu, o tym co może się stać podczas takiego biegu? Jeśli TAK to jest to ten gadżet, a zarazem elegancki element powinien was uspokoić. Pozwoli spokojniej podejść do biegu, a w razie nieszczęśliwych następstw zostanie wam udzielona szybka pomoc przez ratowników medycznych. Zapytacie, o czym piszę? Panie i Panowie, koleżanki i koledzy, biegaczki i biegacze oto bransoletka ICE STRIPE!





Osobisty identyfikator ICE STRIPE to niezwykle przydatny gadżet zarówno dla biegaczy jak i kolarzy, triathlonistów i innych sportowców. Może być także fajnym elementem codziennego stroju. Są to bransoletki ze stalowymi identyfikatorami, na których można umieścić swoje indywidualne dane:
  • Imię i nazwisko, 
  • Miejsce zamieszkania, 
  • Grupę krwi,
  • Informacje o chorobach i alergiach, 
  • Wszystkim numery telefonów ICE
  • Dodatkowe informacje.  


Co oznacza ICE ? 
Ten trzyliterowy skrót, stosowany przez służby ratunkowe na całym świecie, oznacza "w nagłym wypadku" (In Case of Emergency) i informuje służby medyczne kogo z najbliższych należy powiadomić w razie nagłej potrzeby.

Dane na opaskach ICEstripe są grawerowane laserowo, dzięki czemu są niezwykle trwałe i odporne na starcie w wyniku codziennego użytkowania. Posiadając opaskę ICEstripe nie pozostaniemy więc anonimowi dla służb ratunkowych, jeśli zajdzie taka potrzeba. Założona opaska zawsze znajduje się w widocznym miejscu, w przeciwieństwie do naszych dokumentów czy telefonu, który ulec może zniszczeniu, bądź też posiada blokadę. Podczas uprawiania sportu, gdy zazwyczaj nie mamy ze sobą dokumentów opaska stanowi nasz osobisty identyfikator. Opaski ICEstripe są przydatne osobom aktywnie spędzającym czas – głównie biegaczom i kolarzom. Warto w tym miejscu dodać, że produkt wspierają profesjonalni sportowcy: Paweł Poljański – zawodowy kolarz drużyny Vini Fantini-Selle Italia, a także jeden z najlepszych polskich maratończyków - Marcin Chabowski, oraz dwukrotny uczestnik igrzysk olimpijskich - oszczepnik Igor Janik.

W sprzedaży dostępne są trzymodele opasek - ELITE, SPORT oraz SLIM. 

ELITE
Wersja ELITE wykonana jest z bardzo dobrej jakości silikonu, posiada gustowne zapięcie oraz identyfikator, które wykonane zostały ze stali nierdzewnej. Każda opaska ELITE pakowana jest w eleganckie metalowe pudełko, z wytłoczonym na wieczku logo ICEstripe, dzięki czemu całość prezentuje się bardzo elegancko i świetnie nadaje się na prezent.



Opaska ELITE wykonywana jest w jednym, uniwersalnym rozmiarze - wielkość dopasowujemy do nadgarstka odpowiednio skracając silikonowy pasek. Opaska ICEstripe ELITE dostępna jest w ośmiu kolorach, a jej cena to 69 zł.

Opaski Ice Stripe dostępne są w różnych kolorachSPORT
Model SPORT to opaska wykonana z tkaniny syntetycznej z zapięciem typu rzep. Jest dostępna w dwóch rozmiarach i czterech kolorach, a jej cena to 39 zł.




SLIM
ICEstripe SLIM to wersja dla osób, którzy chcieliby coś mniejszego, ta opaska upodobniona jest do najpopularniejszych na świecie opasek silikonowych. Jej niewątpliwą zaletą jest subtelny wygląd i niewielka waga, dzięki czemu nadaje się do każdego rodzaju aktywności fizycznej jak i do noszenia na co dzień. W trakcie biegu szybko zapomnisz, że masz ją na ręce, a podczas pracy na laptopie, nie będzie wadzić o klawiaturę. Identyfikator SLIM kosztuje 49 zł. 


PODSUMOWANIE
Na każdej z opasek można umieścić do sześciu wierszy tekstu, a zamieszczony na stronie internetowej producenta przemyślany konfigurator podpowiada jakie dane powinny znaleźć się na naszej opasce.

Firma ICEstripe swoją ofertę kieruję głównie do ludzi aktywnych, to jednak w praktyce jej produkty mogą okazać się pomocne każdemu, bez względu na wiek, wykonywany zawód czy też zainteresowania. Gdy wystąpi krytyczna sytuacja, służby ratunkowe będą mogły łatwo skontaktować się z naszymi bliskimi, a informacje medyczne ułatwią im działanie.

Ja osobiście mam model SPORT i jestem z niego bardzo zadowolony. Używam ją od ponad roku na każdym biegu i treningu kolarskim.

Zróbmy coś dla naszego bezpieczeństwa!




Zdjęcia ze strony producenta i osobiste

Więcej informacji na stronie producenta: http://icestripe.pl/

sobota, 15 listopada 2014

Relacja z XXVI Goleniowskiej Mili Niepodległości - Bieg GAZ System 10 km - 11 listopad

           We wtorek 11 listopada, w Narodowe Święto Niepodległości w całej Polsce organizowane jest szereg biegów z tej okazji. Ja postanowiłem wybrać się do Goleniowa, w którym to organizowana jest już po raz 26-ty Goleniowska Mila Niepodległości. W ramach tej imprezy co roku odbywa się mnóstwo biegów dla najmłodszych oraz nieco starszych, a także zawsze silnie obsadzony bieg na 1 mile i Bieg GAZ System na 10 km, który jest ostatnią imprezą tego dnia. Do Goleniowa udałem się w dzień biegu z racji bliskiego miejsca zamieszkania. Po przybyciu  na miejsce i odebraniu pakietu startowego kibicowałem i dopingowałem najmniejszych uczestników tych zawodów.

PAKIET STARTOWY:
Zawartość pakietu startowego 
Składał się z numeru startowego, chipa mocowanego do buta, bardzo fajnie przygotowanej koszulki technicznej w kolorze czerwonym, bidonu, zakładek do książki z sylwetkami gwiazd pojawiających się w poprzednich latach, czerwonego okolicznościowego kapelusza i innych drobnych gadżetów. Wszystko zapakowane w papierową torbę. Opłata startowa od 40 do 80 zł w zależności od terminu zgłoszenia. Limit zawodników na bieg 10 km to 1200 osób.
Odbiór pakietów mieścił się przy scenie głównej w namiotach i przebiegał bardzo sprawnie. Depozyt i szatnie z prysznicami w budynku stadionu. Wszystko bardzo dobrze oznaczone, a na miejscu wszystkim pomagali wolontariusze.
OCENA: 9/10
 

TRASA: 
Start biegu zlokalizowany w okolicy parku. Bieg rozgrywany był na trzech okrążeniach w centrum miasta, plus dobieg do miejsca mety, która zlokalizowana była przy wejściu na stadion. Trasa niemalże płaska. Dobrze przysłonięta przez budynki i park od wiatru. Po całej długości zlokalizowani kibice, jednak najwięcej na wysokości mety, którzy bardzo mocno dopingowali na trasie. Niestety mankamentem jest bardzo krótki punkt z wodą i ustawiony tylko po jednej stronie przez co na pierwszym okrążeniu nie zdołałem złapać wody. Wiem, że termin biegu sprawia, że wody aż tyle nie potrzeba jednak każdy powinien móc z niej skorzystać bez biegania na drugą stronę ulicy. Tu niestety spory minus L.
OCENA: 7/10

OGÓLNE WRAŻENIA: 
Do Goleniowa wróciłem po rocznym niebycie. W 2012 roku pobiegłem tam po raz pierwszy po niżej 40 minut, wtedy było to: 39:42. Trasa nie posiadała jeszcze atestu. Dzisiejsza jest już w pełni atestowana. W tym roku postanowiłem tam wrócić z racji tego, że bieg moim zdaniem się rozwinął i przyciąga coraz większe grono biegaczy. O czym świadczą zeszłoroczne i tegoroczne liczby uczestników. W tym roku chyba po raz pierwszy organizatorzy zadbali o nagrody w losowaniu. Obdarowali 10 osób zegarkami od  TIMEX, mi się niestety nie udało zgarnąć nagrody. Zgarnąłem jednak coś innego. Co to takiego?
Życiówka! Ustanowiłem nowy rekord życiowy na dystansie 10 km i wynosi on teraz 36:58. Co dla mnie było wielkim szokiem na linii mety gdy spojrzałem na zegar! Ale po kolei.
Jadąc na bieg nastawiłem się na poprawę rekordu życiowego jednak chciałem pobiec na totalnym luzie. Pogoda w tym dniu była bardzo dobra: zero wiatru, idealna temperatura do szybkiego biegania – ok 8 stopni i dobra wilgotność powietrza. Z ubiorem na bieg miałem pewne problemy, bo nie wiedziałem czy na krótki rękaw nie przesadzę. Do tego postanowiłem założyć rękawiczki z racji tego, że strasznie marznę w ręce. I wiecie co. Było to bardzo dobre zagranie, choć gdy wyszedłem było mi zimno ale szybko się rozgrzałem – nawet w kolejce do toi-toia J. Przed biegiem wykonałem kilka szybszych odcinków i powiedziałem sobie co będzie to będzie. O 14:35 ponad 1000 osób ruszyło na trasę biegu. Już na starcie było wiadomo, że wygra któryś z Kenijczyków, którzy mocno obsadzili ten bieg. Strzał z pistoletu i wszyscy ruszyli. Pierwszy kilometr to wiadomo mocno żeby się rozstawić, zając pozycję i tak poleciałem go w 3:25 min/km. Stopniowo z kilometra na kilometr zwalniałem do swojego optymalnego tempa. Niestety na 6 i 7 kilometrze poczułem straszny ból w plecach przez co nieco zwolniłem i zmieniłem technikę biegu. Ból jednak ustąpił i ja się rozpędzałem do mety. Wiedziałem i czułem to, że mogę zrobić fantastyczny czas. Pomógł mi kolega Robert, który goniąc z tyłu dołączył i tak ostatnie 2 kilometry biegliśmy ramię w ramię. Na ostatniej prostej to już wyścig. Przycisnął tempo biegu, ale i ja nie zostałem w tyle postanowiłem dać z siebie tyle ile mogłem. I tak ostatni kilometr przebiegłem w 3:38 min/km. Wpadając na metę i widząc czas poniżej 37 minut byłem przeszczęśliwy.
Cały sezon był taki dość w kratkę, a mimo to udało mi się ustanowić życiówkę. Ba! Dwie życiówki, bo jak się później okazało mój międzyczas z 5 km to również życiówka i  wynosi poniżej 18 minut.
Po wbiegnięciu na metę na szyję wędrował bardzo pokaźnych rozmiarów odlewany medal oraz dyplom. 


Poczęstunek odbywał się na terenie szkoły, organizatorzy zapewnili dobre pasta party po biegu, pączka oraz gorącą herbatę.
Po biegu na scenie wręczone zostały nagrody dla najlepszych. Po losowaniu szczęśliwy udałem się w drogę powrotną do domu. We wspaniałych nastrojach opuszczałem Goleniów, myśląc czy nie wrócić tutaj w przyszłym roku. Minusy minimalne, które można szybko poprawić i kolejna edycja będzie jeszcze lepsza!
OCENA: 9/10










Zdjęcia własnego autorstwa i znalezione w sieci za co dziękuję fotografom, wykonują kawał wspaniałej roboty J

piątek, 7 listopada 2014

Wieczorne Bieganie w Szczecinie vol. 53 - 1 urodziny!

We wtorek po raz pierwszy uczestniczyłem w imprezie o nazwie Wieczorne bieganie w Szczecinie
Tak się złożyło, że inicjatywa ta obchodziła równy rok istnienia. Było losowanie cennych nagród oraz na koniec biegu pyszny tort urodzinowy. Pomysłodawcą i prowadzącym jest Wojciech Kępka, znany szczeciński biegacz i działacz. W każdy wtorek wszyscy sympatycy biegania spotykają się o godzinie 19.00 koło fontanny na Jasnych Błoniach, niezależnie od warunków atmosferycznych jakie panują, by odbyć wspólny "trening". Poprzedzony jest intensywną rozgrzewką, którą prowadzi pomysłodawca. Trasa tego treningu to około 8 kilometrów, która prowadzi spod fontanny do kąpieliska Arkonka, tam można nawrócić bądź obiec wokół. Należy pamiętać, iż obiegając Arkonkę znaczny fragment jest nieoświetlony, mamy wielką nadzieje, że to się niedługo zmieni. Trasa jest urozmaicona w podbiegi i zbiegi nie stanowiące kłopotu dla nikogo, nawet początkujących biegaczy i spacerowiczów. Są fragmenty po twardym i miękkim podłożu.
Atmosfera na biegu jest iście "rodzinna" - w końcu tworzą ją biegacze 
Z każdym można porozmawiać, pożartować i wymienić uśmiechy  Wszyscy pokonują ten dystans w swoim własnym tempie, jedni wolniej inni szybciej. Jeszcze inni w grupach lub samotnie. Jest dużo rozmów podczas biegu jak i po nim. Na ostatnim spotkaniu było ponad 350 osób co cieszy wszystkich.

Bardzo dziękuję za tak wspaniałą inicjatywę, która motywuje nas wszystkich do wspólnej aktywności. Dzięki!

Wisienką w tej imprezie jest fotograf: https://www.facebook.com/noanaaero 

dostarczając wspaniałych zdjęć: https://www.facebook.com/media/set/set=a.1721143318110727.1073741917.1617247495166977&type=1

Zachęcam wszystkich serdecznie do uczestniczenia w tym wspaniałym wydarzeniu. 
Zróbcie to dla siebie! Oderwijcie się od codzienności i przychodźcie wspólnie pobiegać, we wtorki o 19.00 pod fontannę.
Pomarańczowa kamizelka i zielona bluza - to ja :) 

Kolejne spotkanie to Wieczorny Bieg Niepodległości! :)
https://www.facebook.com/events/769505213112478/
ZAPRASZAM! 

piątek, 24 października 2014

Relacja z IV SAMSUNG Półmaraton w Szamotułach - 19 październik

RELACJA Z BIEGU:
W minioną niedzielę 19 października uczestniczyłem w IV SAMSUNG Półmaraton w Szamotułach. Z racji dość dalekiego startu do Szamotuł wybraliśmy się w trzy osoby rano samochodem. Po niespełna 3h podróży dotarliśmy do tego niespełna 20 tyś miasta. Bieg jaki jest organizowany w Szamotułach należy do czołówki biegów Polski, a już na pewno Wielkopolski!

PAKIET STARTOWY:
Składał się z numeru startowego, chipa w numerze startowym, koszulki technicznej białej z logo i nazwą biegu, czerwonej lampeczki treningowej na opasce odblaskowej, dzienniczka treningowego, wszystko to zapakowane w fajny worek na buty. Miłym akcentem była opaska na rękę – taką podobną dostałem na BMW Berlin Marathon by dostać się do strefy startowej i po biegu. W tym również każdy był identyfikowany po tej opasce. To bardzo dobre rozwiązanie. Opłata startowa 50 zł i ze względu na limit dość szybko zostały zakończone co zasmuciło wiele osób.
Odbiór pakietów, depozyty mieściły się w hali sportowej. Wszystko perfekcyjnie oznaczone, a na miejscu wszystkim pomagało wielu miłych i uśmiechniętych wolontariuszek i wolontariuszy. Pod tym względem wielkopolskie biegi są świetnie przygotowane.  J
OCENA: 10/10 
Zawartość pakietu startowego :) 
TRASA: 
Start biegu zlokalizowany na rynku w centrum miasta. Trasa biegu przez pierwsze 4 kilometry przebiegała ulicami miasta. Następnie wiodła po małych okolicznych miejscowościach. Od 14 km trasa biegu biegła jedną z głównych dróg dojazdowych do Szamotuł. Ostatnie 3 km półmaratonu to ponowne bieganie po ulicach miasta. Meta znajdowała się na wysokości zamka Gorków. Przejście przez strefę mety, a tam wspaniali wolontariusze zakładali szybko folie ochronną podawali wodę gazowaną lub niegazowaną i kierowali na posiłek.
OCENA: 10/10

OGÓLNE WRAŻENIA: 
Do Szamotuł w tym roku wróciłem w związku ze świetną organizacją w poprzednim roku. Sprzyjały wtedy warunki i ustanowiłem swoją życiówkę 1:21:19. Pełni szczęścia dopełnił wtedy fakt że w losowaniu nagród wygrałem pralkę, tak więc z Szamotuł wyjeżdżałem i nowym rekordem życiowym i pralką. W tym roku chciałem mieć potwierdzenie formy – że jestem na podobnym poziomie sportowym co w zeszłym roku ale również wspaniałej organizacji. O tym troszkę później.
Punktualnie o 11:00 ponad 1200 zawodników ruszyło na trasę biegu. Jeszcze w biurze zawodów dostrzegłem ubiegłorocznego zwycięzcę Damiana Kabata, wiec domyślałem się że i w tym roku zwycięży i tak się też stało J. Pogoda tego dnia była dobra, aż za bardzo początkowo w godzinę startu 15 stopni by po godzinie biegu wzrosła aż do 18. Jesienne słoneczko przygrzewało. Jednak nie ono było przeszkodą tego dnia a mocny wiatr. Specyfika trasy w Szamotułach jest taka, że 13 km biegnie się z wiatrem, a od 14 km w gołym terenie  przez 4 km trzeba zmagać się z wiatrem w twarz. Niestety w tym dniu podmuchy wiatru były bardzo silne co odbiło się na rezultatach wszystkich biegaczy łącznie ze zwycięzcą biegu. Tylko „mega kozaki” ustanowili tego dnia swoje nowe życiówki. Od startu do mety pokonałem dystans półmaratoński w 1:22:20, który dał mi 25 miejsce open i 9 w kategorii M20. Wynik gorszy od ubiegłorocznego o minutę ale o dziwo miejsce lepsze gdyż wtedy byłem 32. Cieszy mnie jednak fakt, że mimo problemów ze zdrowiem i kolanem ciągle utrzymuję dobrą, porównywalną dyspozycję.     
Na mecie każdy z zawodników otrzymywał piękny odlewany medal przedstawiający Bazylikę Mniejszą w Szamotułach. Poczęstunek odbywał się na terenie parku a jednocześnie Zamku Gorków. Organizatorzy wykazali się niezwykłą gościnnością i dobrym sercem serwując: spaghetti, ciepłą herbatę i kawę, kawałek pysznego ciasta, złocisty napój bogów – piwo, barszcz czerwony, jabłka i wiele innych.
Po biegu i wspaniałym posiłku na scenie wręczone zostały nagrody dla najlepszych w imprezach towarzyszących i półmaratonie. Zwycięzcy zamiast nagród finansowych zgarnęli wspaniały sprzęt elektroniczny od SAMSUNG Polska. Wśród wszystkich rozlosowano wiele nagród rzeczowych. Dwa razy ja wchodziłem na podium raz wylosowano mój numer, a drugi raz kolegi który nie mógł być z nami w Szamotułach. Na koniec losowano nagrody główne w postaci dwóch pralek i dwóch lodówek J. Po losowaniu udaliśmy się w drogę powrotną do domu. We wspaniałych nastrojach wyjeżdżaliśmy z Szamotuł myśląc czy nie wrócić tutaj w przyszłym roku i wziąć odwet za ten wiatr.

Polecam każdemu serdecznie ten bieg. Nie dość że trasa jest bardzo płaska, choć bywa kapryśna ze względu na warunki pogodowe. W tym roku nie do końca one dopisały. To cała organizacja biegu, sponsorzy jak i szamotulska gościnność wszystko rekompensuje. 

Zdjęcia własnego autorstwa i znalezione w sieci :)



środa, 8 października 2014

Relacja z biegu Dziesięć w skali Beuforta - Świnoujście

RELACJA Z BIEGU:
Dziesięć w skali Beauforta – Świnoujście – 5 październik 2014
Dystans: 10 kilometrów
Czas: 38:59
 
Miejsce: 8 na 458
Miejsce w kategorii: 1 na 19.

PAKIET STARTOWY:
Ładny i trwały numer startowy, chip, opaska odblaskowa na rękę z logo biegu, profesjonalne wkładki do butów, bon na posiłek – drożdżówka, zupa i bułka ze śledziem, ulotki reklamowe. To wszystko w cenie od 30 do 50 zł w zależności od terminu zapisów. 

OGÓLNE WRAŻENIA:
Na bieg wybrałem się  rano w niedziele pociągiem ze Szczecina do Świnoujścia. Bieg już na promie w Świnoujściu miło mnie  zaskoczył. Rozwieszony był tam duży baner z hasłem „Witamy BIEGACZY”. Pierwsze wrażenie „wow”, ale co będzie dalej. Na drugim brzegu rzeki tuż przy promie stał pierwszy z wolontariuszy ubrany w kamizelkę z logo biegu, który wskazywał, gdzie należy się udać. Takie rzeczy rzadko można oglądać na naszych okolicznych biegach. Po spotkaniu z kolegą w umówionym miejscu, obaj udaliśmy się do biura zawodów i na miejsce startu. Wszystko było bardzo profesjonalnie oznaczone, za co organizatorom należą się wielkie brawa. Zlokalizowanie biura zawodów w marinie jachtowej i jego styl bardzo mi się spodobał. Start i meta oraz miejsce odpoczynku dla biegaczy również zlokalizowane w tym pięknym miejscu, w którym można było podziwiać wspaniałe jachty i żaglówki. Zabezpieczenie trasy na wzorowym poziomie. Wiele rzeczy zaskoczyło mnie pozytywnie, ale najbardziej wolontariusze, a konkretniej ich liczba. Na każdym kroku można było spotkać miłych, życzliwych, pomocnych wolontariuszy. Bardzo mocno dopingowali na całej trasie biegu. Bardzo im za to dziękuję.   
OCENA: 10/10



TRASA BIEGU: 
Trasa biegu była podzielona na trzy etapy. Pierwszy z nich 4 kilometrowy odcinek przebiegał po twardej nawierzchni miasta. Po tym odcinku biegacze wbiegali na ok. 3 kilometrowy odcinek plażą. Tego pięknego słonecznego dnia plaża była łaskawa, bo była twarda. Ostatnim etapem po wybiegu z plaży, był 3 kilometrowy bieg do mety przez część miasta i pięknymi terami przy kilku fortach pozostałych po wojnie. Ostatnie 1,5km to bieg kamienną drogą. Meta usytuowana w tym samym miejscu, co start. Cześć startu/mety odgrodzona barierkami dla kibiców, którzy dopingowali biegaczy już od 200 metrów przed linią mety. Wspaniały doping niósł zawodników po przepiękny medal.  
OCENA: 10/10
Medal 10 w skali Beauforta :)

PODSUMOWANIE:
Dziesięć w skali Beauforta to nowy bieg, na mapie polskich biegów, a co najważniejsze w województwie zachodniopomorskim, w którym mamy małą liczbę biegów w porównaniu do innych regionów. Pierwsza edycja, a organizacja na najwyższym poziomie, to rzadko spotykana sytuacja wśród debiutantów. Imprezą towarzyszącą biegu, był także marsz nordic-walking oraz wspólne rozpoczęcie sezonu morsów wraz z poczęstunkiem. Po biegu rozlosowano szereg nagród między innymi: pobyt w najlepszych hotelach w Świnoujściu i Międzyzdrojach, kolacje w restauracjach, bony do wykorzystania od 50 do 200 zł, pobyt dla 6 osób na Węgrzech. Nagrodą główną był warty 1500zł – siedmio dniowy rejs po Morzu Bałtyckim na jachcie „Duch Morza”. Nagrody fantastyczne, mi osobiście niestety nie udało się nic wygrać. Co do mojego biegu to jestem z niego zadowolony, udało mi się wygrać kategorię wiekową, nie wyczerpując się za bardzo. Start mój potraktowany był bardzo luźno z racji nie tak dawnego startu w berlińskim maratonie. Wyjeżdżałem ze Świnoujścia z żalem, bo to piękne miasto. Bieg zostanie w mojej pamięci na długo. Mam nadzieję, że pojawią się kolejne edycje, jeszcze lepsze od tej, która była i będę mógł w niej uczestniczyć.
OCENA: 10/10


Wszystkim wam serdecznie polecam start w tym biegu w przyszłym roku!
Oprawa jak i atmosfera jest genialna J





Więcej wspaniałych zdjęć z biegu: ZDJĘCIA

Zdjęcia dzięki uprzejmości: BIEGAJ JAK UMIESZ.PL
Zapraszam serdecznie na stronę:  http://biegajjakumiesz.pl/  
oraz 

sobota, 4 października 2014

Maraton w Berlinie – targi biegowe Berlin Vital

DOJAZD:
Do Berlina, stolicy Niemiec wybrałem się wraz z dziewczyną - Olą w sobotę 27 września we wczesnych godzinach porannych. Jako sposób transportu wybraliśmy firmę Berlineks specjalizującą się w przewozie osób ze Szczecina do centrum Berlina, a dokładniej Alexanderplatz. Przy zamówieniu przez Internet dojazd do Berlina i powrót wyszedł nas w przyzwoitej cenie. Czas jazdy to niecałe 2h, a wiec szybko zleci. 

BERLIN:

Już o godzinie 9 byliśmy w Berlinie i spacerkiem udaliśmy się do ścisłego centrum, okolice Bramy Brandenburskiej. Następnie na jeden z głównych węzłów komunikacyjnych, z którego to w 15 min U6 - linią metra udaliśmy się na stare lotnisko Tempelhoff, gdzie znajdowały się targi. Miłe zaskoczenia ogarnęło nas już na stacji metra, a to za sprawą automatów do zakupu biletów w których gościł język polski. Cena już nie taka jak u nas. Przejazd jednorazowy 2.60 Euro od osoby. 

TARGI:

Cała masa osób w metrze oraz wielka brama sponsora uświadomiła nas, że jesteśmy w dobrym miejscu. Wszędzie czuć było tą atmosferę wielkiego widowiska. Targi w Berlinie są  gigantyczne. Zajmują część płyty lotniska (głownie sprzęt dla rolkarzy) oraz trzy wielkie hangary dedykowane bieganiu, w jednym są przedstawiciele wszystkich marek sportowych dostępnych biegaczom w tym odżywki i jedzenie. W innym znów stoiska przeróżnych imprez sportowych organizowanych na całym świecie. I tak dostrzec można było stoisko Maratonu Poznańskiego, Paryskiego, Czeskiego, Moskiewskiego oraz wiele, wiele innych. Także wiele imprez światowych choćby maraton na Jamajce. 

Ja zauważyłem jednak że wielkim nieobecnym była firma NIKE, zapewne z racji tego iż sponsorem biegu jest Adidas, a jak wiadomo te dwie firmy ze sobą ostro konkurują. 


Wystawcy za wszelką cenę przyciągali do siebie potencjalnych klientów. I tak na przykład na stoisku Brooksa można było zrobić szalone zdjęcie z rekwizytami (ja osobiście nie brałem udziału), Asics przygotowywał trwałe opaski na rękę z oczekiwanym czasem na mecie i kontrolą tempa co 5km. Inne stoiska oferowały darmowe piwo, oraz wiele innych fajnych dla biegacza elementów. Było mnóstwo możliwości zrobienia sobie zdjęć i wzięcia udziału w różnych konkursach. Do wygrania jakże cenne nagrody start w innych biegach i gadżety. Wspólnie z Olą braliśmy udział w konkursie Vienna City Marathon. 



konkurs Vienna City Marathon

Sama strefa do wydawania pakietów startowych była ogromna, zorganizowana nieco inaczej niż w wypadku krajowych maratonów. Przy małej replice bramy Brandenburskiej sprawdzano czy posiadany jest wydruk potwierdzenia rejestracji. 
Następnie należało udać się do jednego ze punktów odbioru numerów, a było ich wiele i kolejki były małe. Co ciekawe numery drukowane są na gorąco po podejściu do stoiska. Kolejnym elementem jaki otrzymywał biegacz była opaska, z którą nie mógł się rozstawać aż do zakończenia biegu. To dzięki niej następnego dnia można było wejść do specjalnej strefy. Co ciekawe było to bardzo rygorystycznie sprawdzane, nie to co u nas. 

Wszystkie dodatkowe elementy i usługi jakie wykupiliśmy były widoczne w formie kuponów na numerze startowym.


Niestety biegacz płacący 98 euro otrzymywał dość niewiele: plecak, broszury, "czip", numer, 1 żel energetyczny i dodatek, gąbkę, oraz ulotki.

Koszulka techniczna to koszt rzędu - 30 euro.
Natomiast bawełniana Finishera - 20 euro.

Organizatorzy Maratonu na targach zadbali o wiele zdjęć do fotografowania. Była również ściana gdzie można było umieścić swój podpis na pamiątkę startu. Ja skorzystałem ze zdjęcia swojego finiszu na mecie na tle Bramy Brandenburskiej.


oraz informacji mówiącej jako Maraton w Berlinie należy do 5tki najlepszych maratonów świata :)


Co do nowości z działów sprzętu biegowego niestety takowych nie zauważyłem. Bardziej interesowały mnie inne biegi w Europie. Ceny sprzętu nie powalały i po szybkiej kalkulacji zorientowałem się że u nas można go kupić moim zdaniem nieco taniej.

Gdy opuszczaliśmy już targi udało nam się spotkać znajomych którzy również odbierali swoje numery, po chwili rozmowy udaliśmy się w drogę powrotną do hotelu. Po drodze zaczepiliśmy jeszcze o nieduży park w celu odpoczynku po jakże emocjonujących wrażeniach.


PODSUMOWANIE:

Polecam wszystkim serdecznie wizytę na tego typu targach, gdzie jest możliwość dostrzeżenia innych imprez biegowych oraz nowości ze świata sprzętu dla biegaczy. Ilość wystawców przyprawić może was o zawrót głowy. Razem z Olą szybko się przemieszczaliśmy i nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego, ale najważniejsze to ujrzeliśmy. Jednym fajnym elementem jaki sobie zakupiłem u naszych sąsiadów są zapinki do numeru startowego, które zastępują agrafki i nie niszczą odzieży sportowej, użyłem ich podczas maratonu w dniu następnym i spisały się znakomicie.

Przepraszam za małą ilość zdjęć jednak zwiedzanie targów mieliśmy w szybkim tempie i nie było kiedy ich porobić. 

Pozdrawiam Mateusz :)