Postanowiłem
opisać całą swoją historię tej poważnej dla każdego sportowca kontuzji od
samego POCZĄTKU, aż po zabieg, rehabilitację do pełnej sprawności. Mam nadzieję
Że moja Historia zainteresuje wszystkich sportowców doznających podobnych
urazów oraz pomoże innym tym którzy się z nią zmagają.
8 luty
2014
Kilka
tygodni przed zaplanowanym rozpoczęciem sezonu biegowego podczas turnieju w
piłkę ręczną w którym biorę udział doznałem kontuzji kolana, od której wszystko
się zaczęło. Podczas rzutu piłki na bramkę wysoko wyskakuję, rzucam, upadam na
lewą nogę, która nie wytrzymuje ciężaru i zgina się nienaturalnie do środka, osi
ciała. Upadam, ból jest przeraźliwy. Podnoszę się, i kuśtykając przechodzę poza
linią boiska, gdzie znów się kładę nie mogąc wytrzymać z bólu. Podchodzą do
mnie inni próbując mi pomóc. Podnoszę się jakoś na nogach i wtedy wiem że jest
źle… . Jeden upadek, jedna niefortunna sytuacja i tyle przekreśliła.
Znaleźli się
ludzie co przetransportowali mnie do szpitala, tam oczekiwanie wywiad, zdjęcie
RTG które wykluczyło złamanie kończyny – ale nie pokazuje innych urazów –
chociażby więzadeł w kolanie! Pan lekarz stwierdza – ( nie wiem jak ) naderwane
więzadło poboczne. Dostaję szynę gipsową i do domu. Nie będę używał tutaj
mocnych słów – ale to co się tam wydarzyło i jaką pomoc otrzymałem jest
bulwersujące.
9 – 20 LUTY 2014
Pierwsze dni
po kontuzji mijają dość spokojnie, ale mam wielkie trudności z poruszaniem.
Jest ból, podwyższone ciśnienie w kolanie, płyn. Noga wygląda jak jedna wielka
bania. Kilka razy w ciągu dnia chłodzę ją. Gdy było lepiej umówiłem się do
kolegą fizjoterapeutą na wizytę. Podczas szeregu badań stwierdza, że mogłem
sobie uszkodzić łąkotkę – co wychodzi później w postaci przeskakiwania (
słychać taki mały trzask ) kolana. Jestem załamany, ale nie poddaję się.
Stwierdzam, że na razie nie będę się naprawiał – błąd.
MARZEC - WRZESIEŃ - 2014
Gdy tylko kolano wróciło do pełnej sprawności za pomocą kilku tygodni
pracy rehabilitacyjnej postanowiłem wrócić do treningów biegowych – szaleństwo.
Wydawało się że wszystko jest dobrze i powoli wracałem do dawnej dyspozycji.
Uczestniczę w jednym, drugim, trzecim biegu osiągając super rezultaty. Po
kontuzji psychicznie nie ma śladu, fizycznie jak się okazywało ona dalej była.
W dalszym ciągu trenuję i startuję w biegach.
Podczas jednego z treningów wykonując ćwiczenia dodatkowe kolano po raz
kolejny ucieka do wewnętrznej strony. To oznacza powrót bólu, obrzęku i
problemu z chodzeniem. Wizyta u jednego ze „specjalistów” ortopedów stwierdza
pęknięcie rogu w łąkotce, drugi przepisuję leki i śmieje się w twarz „ jak nie
boli to nie ma co ruszać, a trzask spowodowany jest przez małą narośl”. Żaden
nie stwierdza tej poważnej kontuzji – którą teraz ja rozpoznaję w mgnieniu oka.
Specjaliści ? – Od siedmiu boleści!!!
Kolejna walka o powrót do treningów przyniosła skutek.
WRZESIEŃ
2014
Oczywiście popełniłem ten sama błąd, wracając do treningów. Jednak
najważniejszą imprezą dla mnie był debiut w maratonie podczas 41 Berlin
Marathon, gdzie biegłem świetnie do 35 km na czas 2:55 ale problemy z nogami – skurcze i bóle sprawiły że ukończyłem z czasem 3:12. Sukces. Z taką kontuzją, o
której jeszcze nie wiedziałem.
PAŹDZIERNIK
2014
Tydzień po ukończeniu maratonu zapisuję się na drogą wizytę u specjalisty
od kolan w Szczecinie. Badanie trwa długo. Najpierw wywiad dopiero później
badanie ruchu. Po nim lekarz mówi że nie ma dobrych wieści, wstępna diagnoza:
że łąkotkę mam uszkodzoną – o której wiedziałem, a do tego krzyżowe przednie
albo jest mocno elastyczne albo zerwane. Wychodzę z gabinetu smutny,
przygnębiony załamany. Doskonale wiem co oznacza zerwanie krzyżowego.
Przydarzyło się to wielu świetnym piłkarzom chociażby Kubie Błaszczykowskiemu.
Dostaję skierowanie na rezonans magnetyczny. Oczywiście wszędzie kolejki.
STYCZEŃ 2015
Mimo fatalnej diagnozy nie poddaję się trenuję pod okiem trenera. Wyniki
mamy coraz lepsze. Moje bieganie mocno poszło do przodu. Styczeń jednak to czas
w którym zrobiłem i odebrałem wynik z rezonansu magnetycznego.
Diagnoza jak wyrok: całkowite uszkodzenie więzadła krzyżowego przedniego
(ACL) i pęknięty tylny róg łąkotki. Wszystkie inne struktury nie dają złych
obrazów. Miałem nadzieję, że jednak wstępna diagnoza lekarza się nie
potwierdzi, a jednak. Zanoszę wynik do lekarza. On wyjaśnia mi co to oznacza i
co teraz zrobimy. Dostaję skierowanie do szpitala, albo mam możliwość zrobienia
to prywatnie, jednak przeraża mnie cena – około 12 tyś zł i rehabilitacja na
własny koszt.
Niestety z racji że chodzę normalnie, ba uprawiam sport nie jestem pilnie „potrzebujący” muszę czekać – 6 miesięcy na wolny termin. W szpitalu wyznaczam termin na: 30 lipca, który
później udaje mi się przesunąć na 2 lipiec.
Operacja odbędzie się w Szpitalu Wojskowym w Szczecinie.
A CO ZE
SPORTEM?
Lekarz radził, że niestety bieganie muszę odpuścić z racji dużych
obciążeń kolan podczas uprawiania tego sportu. Zalecił inne, mniej obciążające
sporty jak chociażby – rower, pływanie. Zakazuje sportów gdzie panuje ruch
obrotowy – piłka kategorycznie odpada.
LUTY –
CZERWIEC 2015
Staram się trenować od czasu do czasu. Dodatkowo do mojej codziennej
aktywności dołożonych było wiele ćwiczeń stabilizujących i wzmacniających. W
miesiącach maj – czerwiec chodziłem na siłownie by wzmocnić te partie mięśni,
które poprawią moją sprawność przed i po kontuzji, a może i przyspieszą
rehabilitację. Cały czas konsultowałem się z fizjoterapeutą.
PRZED
OPERACJĄ:
Do zabiegu pozostało niewiele już
czasu. W czwartek pojawiam się w szpitalu, by następnego dnia rano przejść
zabieg. Obecnie z nogą jest całkiem dobrze – nie odczuwam niestabilności,
czasami jednak wewnątrz kolana pojawia się silny ból zwłaszcza gdy kolano się
„zastoi” w jednej pozycji. Codziennie rano muszę nieco rozruszać nogę, by ból
minął. Oczywiście nadal jest i czuję przeskok w kolanie.
Po tym wszystkim co już przeszedłem to z nadzieję patrzę w przyszłość –
liczę i analizuję by jak najszybciej po operacji przystąpić do rehabilitacji.
Chciałbym szybko wrócić do tego co naprawdę daje mi kopa. Trzymajcie kciuki!
Wiem, że wiele sobie sam jestem winien, ale taki już jestem. Nie
odpuszczam dopóki nie widzę mocnego powodu by to zrobić. Tak się stało w przypadku
tej kontuzji.
Jeśli macie
jakieś pytania lub chcielibyście podzielić się swoją historią zerwanego
więzadła, to zapraszam do komentowania.
REZONANS MAGNETYCZNY
Wszelkie informacje, przygotowanie do badania, jego przebieg i cel znajdziecie na stronie: http://drogadosiebie.pl/rezona ns-magnetyczny/
Zachęcam bardzo gorąco do odwiedzin i miłego czytania ! :)
REZONANS MAGNETYCZNY
Wszelkie informacje, przygotowanie do badania, jego przebieg i cel znajdziecie na stronie: http://drogadosiebie.pl/rezona
Zachęcam bardzo gorąco do odwiedzin i miłego czytania ! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz