piątek, 24 października 2014

Relacja z IV SAMSUNG Półmaraton w Szamotułach - 19 październik

RELACJA Z BIEGU:
W minioną niedzielę 19 października uczestniczyłem w IV SAMSUNG Półmaraton w Szamotułach. Z racji dość dalekiego startu do Szamotuł wybraliśmy się w trzy osoby rano samochodem. Po niespełna 3h podróży dotarliśmy do tego niespełna 20 tyś miasta. Bieg jaki jest organizowany w Szamotułach należy do czołówki biegów Polski, a już na pewno Wielkopolski!

PAKIET STARTOWY:
Składał się z numeru startowego, chipa w numerze startowym, koszulki technicznej białej z logo i nazwą biegu, czerwonej lampeczki treningowej na opasce odblaskowej, dzienniczka treningowego, wszystko to zapakowane w fajny worek na buty. Miłym akcentem była opaska na rękę – taką podobną dostałem na BMW Berlin Marathon by dostać się do strefy startowej i po biegu. W tym również każdy był identyfikowany po tej opasce. To bardzo dobre rozwiązanie. Opłata startowa 50 zł i ze względu na limit dość szybko zostały zakończone co zasmuciło wiele osób.
Odbiór pakietów, depozyty mieściły się w hali sportowej. Wszystko perfekcyjnie oznaczone, a na miejscu wszystkim pomagało wielu miłych i uśmiechniętych wolontariuszek i wolontariuszy. Pod tym względem wielkopolskie biegi są świetnie przygotowane.  J
OCENA: 10/10 
Zawartość pakietu startowego :) 
TRASA: 
Start biegu zlokalizowany na rynku w centrum miasta. Trasa biegu przez pierwsze 4 kilometry przebiegała ulicami miasta. Następnie wiodła po małych okolicznych miejscowościach. Od 14 km trasa biegu biegła jedną z głównych dróg dojazdowych do Szamotuł. Ostatnie 3 km półmaratonu to ponowne bieganie po ulicach miasta. Meta znajdowała się na wysokości zamka Gorków. Przejście przez strefę mety, a tam wspaniali wolontariusze zakładali szybko folie ochronną podawali wodę gazowaną lub niegazowaną i kierowali na posiłek.
OCENA: 10/10

OGÓLNE WRAŻENIA: 
Do Szamotuł w tym roku wróciłem w związku ze świetną organizacją w poprzednim roku. Sprzyjały wtedy warunki i ustanowiłem swoją życiówkę 1:21:19. Pełni szczęścia dopełnił wtedy fakt że w losowaniu nagród wygrałem pralkę, tak więc z Szamotuł wyjeżdżałem i nowym rekordem życiowym i pralką. W tym roku chciałem mieć potwierdzenie formy – że jestem na podobnym poziomie sportowym co w zeszłym roku ale również wspaniałej organizacji. O tym troszkę później.
Punktualnie o 11:00 ponad 1200 zawodników ruszyło na trasę biegu. Jeszcze w biurze zawodów dostrzegłem ubiegłorocznego zwycięzcę Damiana Kabata, wiec domyślałem się że i w tym roku zwycięży i tak się też stało J. Pogoda tego dnia była dobra, aż za bardzo początkowo w godzinę startu 15 stopni by po godzinie biegu wzrosła aż do 18. Jesienne słoneczko przygrzewało. Jednak nie ono było przeszkodą tego dnia a mocny wiatr. Specyfika trasy w Szamotułach jest taka, że 13 km biegnie się z wiatrem, a od 14 km w gołym terenie  przez 4 km trzeba zmagać się z wiatrem w twarz. Niestety w tym dniu podmuchy wiatru były bardzo silne co odbiło się na rezultatach wszystkich biegaczy łącznie ze zwycięzcą biegu. Tylko „mega kozaki” ustanowili tego dnia swoje nowe życiówki. Od startu do mety pokonałem dystans półmaratoński w 1:22:20, który dał mi 25 miejsce open i 9 w kategorii M20. Wynik gorszy od ubiegłorocznego o minutę ale o dziwo miejsce lepsze gdyż wtedy byłem 32. Cieszy mnie jednak fakt, że mimo problemów ze zdrowiem i kolanem ciągle utrzymuję dobrą, porównywalną dyspozycję.     
Na mecie każdy z zawodników otrzymywał piękny odlewany medal przedstawiający Bazylikę Mniejszą w Szamotułach. Poczęstunek odbywał się na terenie parku a jednocześnie Zamku Gorków. Organizatorzy wykazali się niezwykłą gościnnością i dobrym sercem serwując: spaghetti, ciepłą herbatę i kawę, kawałek pysznego ciasta, złocisty napój bogów – piwo, barszcz czerwony, jabłka i wiele innych.
Po biegu i wspaniałym posiłku na scenie wręczone zostały nagrody dla najlepszych w imprezach towarzyszących i półmaratonie. Zwycięzcy zamiast nagród finansowych zgarnęli wspaniały sprzęt elektroniczny od SAMSUNG Polska. Wśród wszystkich rozlosowano wiele nagród rzeczowych. Dwa razy ja wchodziłem na podium raz wylosowano mój numer, a drugi raz kolegi który nie mógł być z nami w Szamotułach. Na koniec losowano nagrody główne w postaci dwóch pralek i dwóch lodówek J. Po losowaniu udaliśmy się w drogę powrotną do domu. We wspaniałych nastrojach wyjeżdżaliśmy z Szamotuł myśląc czy nie wrócić tutaj w przyszłym roku i wziąć odwet za ten wiatr.

Polecam każdemu serdecznie ten bieg. Nie dość że trasa jest bardzo płaska, choć bywa kapryśna ze względu na warunki pogodowe. W tym roku nie do końca one dopisały. To cała organizacja biegu, sponsorzy jak i szamotulska gościnność wszystko rekompensuje. 

Zdjęcia własnego autorstwa i znalezione w sieci :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz