piątek, 8 kwietnia 2016

Bieg na Szczyt Rondo 1 - 12 marzec 2016 roku - Warszawa

Bieg na Szczyt Rondo 1 - 12 marzec 2016 roku - Warszawa

Pomysł uczestniczenia w tym biegu zrodził się całkiem niespodziewanie w 2015 roku. W czasie zaprzestania biegania, z racji kontuzji, inspirowałem się kolejnymi wyzwaniami biegowymi. Już wtedy postanowiłem, że koniecznie muszę się na tym biegu pojawić. I stało się!
Do Warszawy wybrałem się 11 marca, moja wizyta była połączona z bieganiem i zwiedzaniem stolicy. W planach było kilka muzeum, centrum doświadczalne, spacery no i wiele innych atrakcji. Jednym słowem to był bardzo fajnie spędzony weekend.

Od początku. Wydawanie pakietów startowych, który składał się z worka na odzież i fajnie zaprojektowanej koszulki biegowej przebiegało niesamowicie sprawnie, a wiec oficjalnie stało się, stanąłem do rywalizacji z grupą niemal 500 amatorów. Równocześnie zawody te były połączone z Mistrzostwami Europy w biegu po schodach, więc można było spotkać i podziwiać czołówkę europejskiego Towerrunningu z Mistrzem Świata na czele - Piotrkiem Łobodzińskim.

Czym jest zatem Bieg na Szczyt Rondo 1?
To bieg po schodach, na 37 piętro ( a właściwie 38 - o tym nikt nie wspomniał :) na wieżowiec  Rondo 1. Do pokonania było 836 schodów, 76 lewych zakrętów na klatce schodowej i 194 metry przewyższenia. Nie byle jaki wyczyn.

Rondo 1


Do tej pory nie miałem wielkiej styczności z bieganiem po schodach, ale zawsze musi być ten pierwszy raz :)
Przed samym jednak biegiem zaczerpnąłem opinii od zawodników którzy już ukończyli jaką taktykę wybrać i co jest rozsądne. Wszyscy byli zgodni, zacząć wolno, nie szarżować bo i tak przyjdzie kryzys.
Moja grupa startowa składająca się z 25 zawodników startowała o godz. 12:30. Zająłem swoje miejsce i co 15 sekund widziałem jak startuje kolejna osoba. Przyszła moja kolej.. 3, 2, 1  START!

1-5 PIĘTRO - W głowie jedna myśl, wolno! nie szarżuj! technika: dwa schodki i sprawne łapanie się poręczy. Cały czas utrzymywanie głębokiego oddechu od pierwszych metrów.
6-15 PIĘTRO - Dalej idzie to dość sprawnie i gładko, myślę sobie kiedy przyjdzie kryzys. Na schodach wyprzedzam już dwie osoby startujące wcześniej.
16- 23 PIĘTRO - Jakbym nieco zwolnił, oddech coraz cięższy, mocno dyszę, cały czas patrzę "które to już piętro".  Na końcu jest kryzys.
24-32 PIĘTRO - Kolejne piętro wchodzę wolno stopień po stopniu, mocno oddychając całymi płucami, jest ciężko..mam dość - i wiem co to bieganie po schodach. Od 25 piętra znów wbiegam dawną techniką - 2 stopnie i poręcze. Liczę piętra w głowie do końca. Jeszcze 5 jest dobrze. Przyspieszam.
33-36 PIĘTRO - Naprawdę przyspieszyłem, słyszę już głosy na ostatnim piętrze, dopingują mocno wolontariusze na każdym z tych pięter. Jeszcze trochę. W głowie już jedno. Zaraz koniec. Oddech ciężki ale już wiem że dam radę.
37 PIĘTRO - jak to 37 piętro, a tu jeszcze trzeba kawałek korytarzem biec w lewo potem w prawo znów w lewo, oj ciężko, nogi wiotkie, płuca palą, już widzę metę. DOBIEGAM. Dostaję wodę, medal na szyję. przechodzę dalej i siadam pod ścianą. Ciężko oddycham, kaszle, wszyscy obecni tam kaszlą, mało kto może coś powiedzieć. Po pewnym czasie dochodzę do dość dobrego stanu. Rozmawiam z innymi uczestnikami, robimy zdjęcia, wymieniamy spostrzeżenia, poznaję znajomych - choćby www.facebook.com/KubaTrinuje.  Warszawa z 37 piętra wygląda świetnie. Co jakiś czas otwierają się windy i znikają w nich kolejni uczestnicy. Przychodzi i pora na mnie. Zjazd windą na dół kończy tą krótką, ale jakże fajną biegowo-schodową rywalizacje.

Czas: 5 min 44 sek
Miejsce: 90 na 429

Na 37 piętrze z medalem 


Po biegu wiem, że na tym zabawa się nie kończy i w kolejnych dniach zapisuję się na 49 piętrowy bieg SKYRUN we Wrocławiu J


Będzie zabawa! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz