sobota, 13 lutego 2016

Podsumowanie 2015 roku, czyli ambicje, operacja, rehabilitacja i powrót do zdrowia.

      Mamy już niemal połowę lutego, a ja nie podsumowałem jeszcze "swojego" sportowego 2015 roku. Kompletnie nie wiedziałem jak się za to zabrać: co napisać, co ukazać. Jednak postanowiłem to zrobić.

Co więcej zatytułowałem to: "Podsumowanie 2015 roku, czyli ambicje, operacja, rehabilitacja i powrót do zdrowia".

Po swoim Maratonie w Berlinie w 2014 roku podjąłem współpracę z Pawłem Pszczółkowskim z Pszczółkowski Team, który miał mnie przygotować do nowo wyznaczonych celów. Były to między innymi:
- Praga Marathon
- Maraton Karkonoski na dystansie Ultra
- Półmaraton poniżej 1:20

Niestety wszystko przekreśliły wyniki rezonansu magnetycznego, które potwierdziły przypuszczenia mojego ortopedy – zerwane więzadło krzyżowe w lewym kolanie i uszkodzona łąkotka. Problem z kolanem miałem od początku 2014 roku. Ból jednak się nasilał więc pod koniec udałem się do ortopedy. Tak naprawdę miałem nadzieję, że to nic poważnego. Myliłem się.


Lekarz postawił przede mną jasną decyzję: odpoczynek od sportu i operacja kolana albo sport z bólem do czasu operacji. Wybrałem tą pierwszą według mnie rozsądniejszą decyzję. Musiałem zrezygnować ze wszystkiego i ograniczyć sport do minimum, a do tego poświecić większą uwagę na wzmocnienie nogi przed zabiegiem. Wszystkie plany i sportowe ambicje legły w gruzach jak domek z kart. Tu link do kontuzji:

Sport w moim wykonaniu występował w stopniu minimalnym. Był to głównie rower szosowy i stacjonarny. Do tego do czasu zabiegu dochodziła siłownia. W etapie rehabilitacji dużo chodzenia.


Końcówka roku to już powrót do biegania i na rower, niestety z problemami mięśniowymi, jednak wszystko z czasem wróciło do normy.
Wszystkich zarejestrowanych aktywności wyszło niespełna około 900 kilometrów, mało.


Co przyniesie 2016 rok się okaże. Cele znów mam postawione i są one nie tylko biegowe J