sobota, 15 listopada 2014

Relacja z XXVI Goleniowskiej Mili Niepodległości - Bieg GAZ System 10 km - 11 listopad

           We wtorek 11 listopada, w Narodowe Święto Niepodległości w całej Polsce organizowane jest szereg biegów z tej okazji. Ja postanowiłem wybrać się do Goleniowa, w którym to organizowana jest już po raz 26-ty Goleniowska Mila Niepodległości. W ramach tej imprezy co roku odbywa się mnóstwo biegów dla najmłodszych oraz nieco starszych, a także zawsze silnie obsadzony bieg na 1 mile i Bieg GAZ System na 10 km, który jest ostatnią imprezą tego dnia. Do Goleniowa udałem się w dzień biegu z racji bliskiego miejsca zamieszkania. Po przybyciu  na miejsce i odebraniu pakietu startowego kibicowałem i dopingowałem najmniejszych uczestników tych zawodów.

PAKIET STARTOWY:
Zawartość pakietu startowego 
Składał się z numeru startowego, chipa mocowanego do buta, bardzo fajnie przygotowanej koszulki technicznej w kolorze czerwonym, bidonu, zakładek do książki z sylwetkami gwiazd pojawiających się w poprzednich latach, czerwonego okolicznościowego kapelusza i innych drobnych gadżetów. Wszystko zapakowane w papierową torbę. Opłata startowa od 40 do 80 zł w zależności od terminu zgłoszenia. Limit zawodników na bieg 10 km to 1200 osób.
Odbiór pakietów mieścił się przy scenie głównej w namiotach i przebiegał bardzo sprawnie. Depozyt i szatnie z prysznicami w budynku stadionu. Wszystko bardzo dobrze oznaczone, a na miejscu wszystkim pomagali wolontariusze.
OCENA: 9/10
 

TRASA: 
Start biegu zlokalizowany w okolicy parku. Bieg rozgrywany był na trzech okrążeniach w centrum miasta, plus dobieg do miejsca mety, która zlokalizowana była przy wejściu na stadion. Trasa niemalże płaska. Dobrze przysłonięta przez budynki i park od wiatru. Po całej długości zlokalizowani kibice, jednak najwięcej na wysokości mety, którzy bardzo mocno dopingowali na trasie. Niestety mankamentem jest bardzo krótki punkt z wodą i ustawiony tylko po jednej stronie przez co na pierwszym okrążeniu nie zdołałem złapać wody. Wiem, że termin biegu sprawia, że wody aż tyle nie potrzeba jednak każdy powinien móc z niej skorzystać bez biegania na drugą stronę ulicy. Tu niestety spory minus L.
OCENA: 7/10

OGÓLNE WRAŻENIA: 
Do Goleniowa wróciłem po rocznym niebycie. W 2012 roku pobiegłem tam po raz pierwszy po niżej 40 minut, wtedy było to: 39:42. Trasa nie posiadała jeszcze atestu. Dzisiejsza jest już w pełni atestowana. W tym roku postanowiłem tam wrócić z racji tego, że bieg moim zdaniem się rozwinął i przyciąga coraz większe grono biegaczy. O czym świadczą zeszłoroczne i tegoroczne liczby uczestników. W tym roku chyba po raz pierwszy organizatorzy zadbali o nagrody w losowaniu. Obdarowali 10 osób zegarkami od  TIMEX, mi się niestety nie udało zgarnąć nagrody. Zgarnąłem jednak coś innego. Co to takiego?
Życiówka! Ustanowiłem nowy rekord życiowy na dystansie 10 km i wynosi on teraz 36:58. Co dla mnie było wielkim szokiem na linii mety gdy spojrzałem na zegar! Ale po kolei.
Jadąc na bieg nastawiłem się na poprawę rekordu życiowego jednak chciałem pobiec na totalnym luzie. Pogoda w tym dniu była bardzo dobra: zero wiatru, idealna temperatura do szybkiego biegania – ok 8 stopni i dobra wilgotność powietrza. Z ubiorem na bieg miałem pewne problemy, bo nie wiedziałem czy na krótki rękaw nie przesadzę. Do tego postanowiłem założyć rękawiczki z racji tego, że strasznie marznę w ręce. I wiecie co. Było to bardzo dobre zagranie, choć gdy wyszedłem było mi zimno ale szybko się rozgrzałem – nawet w kolejce do toi-toia J. Przed biegiem wykonałem kilka szybszych odcinków i powiedziałem sobie co będzie to będzie. O 14:35 ponad 1000 osób ruszyło na trasę biegu. Już na starcie było wiadomo, że wygra któryś z Kenijczyków, którzy mocno obsadzili ten bieg. Strzał z pistoletu i wszyscy ruszyli. Pierwszy kilometr to wiadomo mocno żeby się rozstawić, zając pozycję i tak poleciałem go w 3:25 min/km. Stopniowo z kilometra na kilometr zwalniałem do swojego optymalnego tempa. Niestety na 6 i 7 kilometrze poczułem straszny ból w plecach przez co nieco zwolniłem i zmieniłem technikę biegu. Ból jednak ustąpił i ja się rozpędzałem do mety. Wiedziałem i czułem to, że mogę zrobić fantastyczny czas. Pomógł mi kolega Robert, który goniąc z tyłu dołączył i tak ostatnie 2 kilometry biegliśmy ramię w ramię. Na ostatniej prostej to już wyścig. Przycisnął tempo biegu, ale i ja nie zostałem w tyle postanowiłem dać z siebie tyle ile mogłem. I tak ostatni kilometr przebiegłem w 3:38 min/km. Wpadając na metę i widząc czas poniżej 37 minut byłem przeszczęśliwy.
Cały sezon był taki dość w kratkę, a mimo to udało mi się ustanowić życiówkę. Ba! Dwie życiówki, bo jak się później okazało mój międzyczas z 5 km to również życiówka i  wynosi poniżej 18 minut.
Po wbiegnięciu na metę na szyję wędrował bardzo pokaźnych rozmiarów odlewany medal oraz dyplom. 


Poczęstunek odbywał się na terenie szkoły, organizatorzy zapewnili dobre pasta party po biegu, pączka oraz gorącą herbatę.
Po biegu na scenie wręczone zostały nagrody dla najlepszych. Po losowaniu szczęśliwy udałem się w drogę powrotną do domu. We wspaniałych nastrojach opuszczałem Goleniów, myśląc czy nie wrócić tutaj w przyszłym roku. Minusy minimalne, które można szybko poprawić i kolejna edycja będzie jeszcze lepsza!
OCENA: 9/10










Zdjęcia własnego autorstwa i znalezione w sieci za co dziękuję fotografom, wykonują kawał wspaniałej roboty J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz